Jestem bardzo ciekaw jak to się stało, że niektórzy z nas kibicują właśnie tej drużynie, a nie żadnej innej. Myślę, że fajnie byłoby poczytać jak zaczęła się miłość do tego jedynego klubu każdego z użytkowników forum.
Moja fascynacja piłką nożną zaczęła się od czasów EURO 2000. Pamiętam z tamtych mistrzostw wynik każdego spotkania, nawet w większości mógłbym powiedzieć jak padały bramki. Pech chciał, że wtedy na topie była Polonia Warszawa, jednak moja podświadomość ani przez chwilę nie kazała mi zacząć kibicować tej drużynie. Tak naprawdę pierwszym klubem, który wzbudził moją sympatię była Wisła Kraków. Fenomenalne boje z Saragossą, Interem czy Barceloną a później Parmą, Schalke czy Lazio robiły na mnie kapitalne wrażenie. Na grę Wiślaków patrzyło się z ogromną przyjemnością...
Był jednak 1 czerwca 2004, dzień dziecka a moja mama postanowiła mnie z tej okazji zabrać na mecz o którym usłyszała w telewizji. Było to oczywiście rewanżowe spotkanie Pucharu Polski Legia v Lech. Pojechaliśmy w ciemno, jakieś 5-6 godzin przed meczem. Na Łazienkowskiej o tej porze tłumy kibiców, kolejki pod kasami niewyobrażalne, ścisk niesamowity. Kiedy doszliśmy do kas okazało się, że bilety są jeszcze tylko na Żyletę. Ku naszemu niezadowoleniu ( z przekazu medialnego wówczas Żyleta była synonimem wyrzucanych krzesełek, rozbitych głów i latających niebezpiecznych przedmiotów) zakupiliśmy wejściówki. Sprawdzanie na bramkach trwało w nieskończoność ale tuż po pierwszym gwizdku udało nam się zająć miejsce. Puchar wtedy Legia przegrała ale ja czułem się wygrany. Niesamowita atmosfera tak utkwiła mi w pamięci, że chciałem jak najszybciej pojechać tam znowu. Co ciekawe na mojej mamie także to wszystko zrobiło duże wrażenie i powiedziała, że nie licząc bluzgów to takie mecze są bardzo fajną sprawą
Co do Wisły to mniej więcej od tego czasu zaczęła się sezon w sezon kompromitować w pucharach i moja sympatia do niej malała z każdym rokiem aż kilka lat temu stopniała całkowicie.
Post został pochwalony 0 razy
Moja fascynacja piłką nożną zaczęła się od czasów EURO 2000. Pamiętam z tamtych mistrzostw wynik każdego spotkania, nawet w większości mógłbym powiedzieć jak padały bramki. Pech chciał, że wtedy na topie była Polonia Warszawa, jednak moja podświadomość ani przez chwilę nie kazała mi zacząć kibicować tej drużynie. Tak naprawdę pierwszym klubem, który wzbudził moją sympatię była Wisła Kraków. Fenomenalne boje z Saragossą, Interem czy Barceloną a później Parmą, Schalke czy Lazio robiły na mnie kapitalne wrażenie. Na grę Wiślaków patrzyło się z ogromną przyjemnością...
Był jednak 1 czerwca 2004, dzień dziecka a moja mama postanowiła mnie z tej okazji zabrać na mecz o którym usłyszała w telewizji. Było to oczywiście rewanżowe spotkanie Pucharu Polski Legia v Lech. Pojechaliśmy w ciemno, jakieś 5-6 godzin przed meczem. Na Łazienkowskiej o tej porze tłumy kibiców, kolejki pod kasami niewyobrażalne, ścisk niesamowity. Kiedy doszliśmy do kas okazało się, że bilety są jeszcze tylko na Żyletę. Ku naszemu niezadowoleniu ( z przekazu medialnego wówczas Żyleta była synonimem wyrzucanych krzesełek, rozbitych głów i latających niebezpiecznych przedmiotów) zakupiliśmy wejściówki. Sprawdzanie na bramkach trwało w nieskończoność ale tuż po pierwszym gwizdku udało nam się zająć miejsce. Puchar wtedy Legia przegrała ale ja czułem się wygrany. Niesamowita atmosfera tak utkwiła mi w pamięci, że chciałem jak najszybciej pojechać tam znowu. Co ciekawe na mojej mamie także to wszystko zrobiło duże wrażenie i powiedziała, że nie licząc bluzgów to takie mecze są bardzo fajną sprawą

Post został pochwalony 0 razy